poniedziałek, 21 lipca 2014

Wielki powrót!

       Nie pisałam baaardzo długo, ale to dlatego, że miałam bardzo dużo pracy i przez pewien czas nie było mnie w domu. Przez to trudno mi było cokolwiek napisać, ale mam nadzieję, że zrozumiecie. PRZEPRASZAM.
       Dzisiejszy post związany z tematyką lata, ponieważ mamy już upragnione i długo wyczekiwane wakacje. U mnie obecnie na Śląsku bardzo ciepło ponad 25 stopni. A ponieważ słonko grzeje postanowiłam napisać coś o opalaniu, filtrach i ekspozycji naszego ciała na słońce, gdyż jest to temat adekwatny do pogody i do wakacji, a niestety wiele osób nadal nie zdaje sobie sprawy, że opalania po prostu naszej skórze SZKODZI!! Od razu zaznaczam, że nie jestem lekarzem ani kosmetyczką, więc po części to są informacje, które zaczerpnęłam słuchając wykładów lekarzy, szukając informacji na temat opalania w internecie, a ich autorami byli właśnie lekarze i osoby adekwatne by się na ten temat wypowiadać, są to również ciekawostki, o których dowiedziałam się czytając gazety i inne blogi.
       W naszym kraju opalanie się jest niezwykle popularne co widać po obleganych wręcz plażach i po opalonym kolorze skóry znajomych. Przyjęło się, że opalona skóra jest sexy i jest to jeden z elementów piękna. Jednak nie zawsze tak było. Jeszcze na początku XX wieku to właśnie blada, nieopalona skóra była uważana za piękną. Zmieniło się to jednak w połowie ubiegłego stulecia. Opalona, ciemniejsza karnacja zaczęła świadczyć o majętności danej osoby. Ja uważam, że każdy powinien stwierdzić jak się sobie podoba, bo najważniejsze żebyśmy to my czuli się komfortowo. Jednak zdrowie to coś co mamy jedno i nasz jeden z najcenniejszych darów i właśnie dlatego powinniśmy o nie dbać, a zarówno sztuczne przyciemnianie jak i wybielanie skóry nie jest zdrowe. We wszystkim należy zachować umiar i dbać o swój naturalny odcień skóry, o swoją karnację.
       Nie istnieje zdrowe opalanie i wybielanie. Jednak byłabym hipokrytką, gdybym stwierdziła, że wszyscy powinniśmy chodzić ubrani w długie spodnie, golfy i z parasolkami, bo sama chodzę na plażę i wystawiam moje ciało na działanie promieni słonecznych. Mam jednak pewne zasady, których bezwzględnie przestrzegam.


   
1. Zawsze mam na sobie filtr. Nigdy nie ma sytuacji żebym wiosną, latem lub jesienią, kiedy jest ciepło i świeci słońce, a ja wychodzę w krótkim rękawie nie posmarowałabym ciała kremem. Jest to dla mnie tak naturalne jak demakijaż. Używam różnych filtrów, zależy to od pory roku i pogody, ale zawsze mam na sobie filtr, który w dużym stopniu chroni moje ciało przed szkodliwym promieniowaniem. Filtrów używam nie tylko na plaży, ale po prostu kiedy wychodzę z domu. Kiedy wygrzewam się nad morzem lub na leżaku, mam prócz filtrów na swoim ciele również bloker (zawsze należy smarować nim pieprzyki i znamiona!).
2. NIGDY NIE OPALAM TWARZY. Naprawdę, twarz to miejsce, które chronię przed słońcem najbardziej. Mój krem na dzień ma filtr, mój krem BB ma filtr, ale zawsze używam jeszcze dodatkowo kremu z filtrem SPF 50. Jeśli trzeba poprawiam aplikację tego kremu w ciągu dnia, mój puder ma filtry mineralne, a w moim kremie na dzień dodatkowo znajduje się witamina C i inne antyoksydanty, które również chronią skórę przed promieniowaniem UV. Jesienią i wiosną stosuję dodatkowo serum z witaminą C.  Twarz to najważniejszy element naszego ciała i szczególnie należy o nią dbać. Dodatkowo zawsze pamiętam o okularach przeciwsłonecznych i w miarę możliwości noszę kapelusz.
3. Nigdy nie zapominam o włosach. Włosy są bardzo narażone na działanie słońca. Należy je chronić nie tylko nosząc kapelusze, czapki itp. Używam specjalnego spreju do włosów, który zawiera filtry chroniące je przed działaniem promieni słonecznych. Spryskuję nim włosy jeszcze zanim zacznę je czesać i następnie po ułożeniu fryzury, aplikację takiego spreju należy powtarzać kilka razy dziennie. Teraz nawet lakiery do włosów zawierają filtry UV.
4. Jedna aplikacja to za mało. Filtry nakładam kilka razy dziennie. Przecież po 2 godzinach przestają działać. Aplikację kremów ZAWSZE NALEŻY POWTARZAĆ jeżeli się spocimy/ wyjdziemy z wody itp., nawet jeśli kosmetyk jest wodoodporny. Tutaj również mam na myśli twarz i włosy.
5. Nie jestem posiadaczką ciemniej/ oliwkowej karnacji. Mam jasny typ cery, jednak sama bardziej bym go określiła jako kość słoniową niż jako tym porcelanowy. Gdybyście mieli okazję zobaczyć mnie latem zauważycie, że moje ciało jak i twarz mają lekko ciemniejszy, opalony odcień. Owszem :) Jednak gdybym wam określiła stosunek w jakim opalam moje ciało to: 65% opalenizny pochodzi z samoopalacza/ balsamów brązujących, a 45% jest spowodowana słońcem. Natomiast twarz jest przyciemniona pudrem brązującym, nie używam na twarz nawet samoopalaczy, a gdybym ściągnęła makijaż byłaby ona o wieele jaśniejsza niż wcześniej.
6. NIGDY NIE KORZYSTAM Z SOLARIUM. Nawet nie wiem czy ktokolwiek jeszcze z tego korzysta.
7. Wolę użyć samoopalacza. Zaczynam używać go w maju, 1 raz w tygodniu, w czerwcu smaruję się 2 razy w tygodniu, w lipcu i w sierpniu raczej w ogóle go nie używam, moja skóra osiągnęła już lekko ciemniejszy odcień i nie chcę mieć mocniejszego (nie lubię bardzo mocno opalonej skóry, dla mnie to już przesada i tandeta), ponownie używam go we wrześniu/ październiku. Od listopada w ogóle, a moja skóra poprzez mycia, powraca do swojego naturalnego, i jasnego koloru.


       Mam nadzieję, że dowiedziałyście się ciekawych rzeczy na temat opalania, oraz, że sama o niczym nie zapomniałam. Jeśli pojawiłyby się pytania to piszcie je w komentarzach, do czego gorąco zachęcam. W takim razie korzystajcie z lata, odpoczywajcie i bawcie się :)


PS: Obrazki pochodzą z Google Grafika. Nie przywłaszczam sobie praw autorskich, jeśli któryś z obrazków jest twój i chcesz abym go usunęła, daj mi znać, a usunę go. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz