sobota, 26 lipca 2014

Letnie odchudzanie :-)

       Dzisiaj temat posta będzie wręcz typowo letni, bo nie znam osoby, która nie chciałaby mieć dobrej formy latem. Niektórzy zaczynają regularnie ćwiczyć, inni przechodzą na dietę. Uważam, że najlepiej jeśli łączymy zdrowe odżywianie z ćwiczeniami. Sama już od dość długiego czasu regularnie ćwiczę i staram się jeść jak najzdrowiej i mogę powiedzieć, że są efekty. Nigdy nie byłam gruba, jednak teraz moja sylwetka jest bardziej wysportowana, a sama lepiej się czuję. Nie wychudziłam się również przez to, nadal jestem po   prostu szczupła. Zachowanie umiaru i zdrowy styl życia (czasem pozwolę sobie na odstępstwo ;-)) popłaca.
       Wiele osób przechodząc na dietę nie zdaje sobie sprawy jak wiele błędów popełnia. Zawsze jeśli zmieniamy tryb życia musimy dowiedzieć się o tym rzekomo "lepszym" jak najwięcej. Gdy to zbagatelizujemy narobimy tylko więcej szkód niż pożytku. Dlatego też zainspirowana artykułem w gazecie oraz po poczytaniu na ten temat w internecie postanowiłam przybliżyć am dzisiaj dość częste błędy, które my popełniamy podczas odchudzania.
1. Zbyt częste jedzenie owoców. Są zdrowe, oczywiście, ale przecież owoce to jedno z głównych źródeł cukru. To ważny element codziennej diety, nie możemy się tylko nimi objadać, a szczególnie mam tutaj na myśli owoce, które są sprzedawane w puszkach i do tego zalane syropem itp. To jest jedna wielka bomba kaloryczna. Należy jeść owoce, które sami kupimy luzem i starać się je jeść przed godziną 15.
2. Brak umiaru w piciu wody. Dla wielu osób wydaje się to śmieszne, ale jeśli nie pijemy, a "opijamy" się wodą możemy zrobić sobie krzywdę. Tutaj działa zasada co za dużo to niezdrowo i nawet wlewanie w siebie hektolitrów wody jest szkodliwe, skutkuje nadętym i wysadzonym brzuchem oraz my nie czujemy się z tym najlepiej. Z naukowego punktu widzenia wypicie zbyt dużej ilości wody doprowadza do zaburzenia równowagi elektrolitów w organizmie.

3. Po zakończonej diecie wracamy do dawnych nawyków. To bardzo duży błąd, co tu dużo mówić efekt jojo murowany. 
4. Całkowite wykluczenie węglowodanów. Aby nasz organizm mógł prawidłowo funkcjonować potrzebuje białka, tłuszczów i węglowodanów. Omijanie ich zaburzy naszą równowagę w organizmie oraz nawet może doprowadzić nas do choroby. Trzeba jeść węglowodany, ale niekoniecznie w postaci codziennego zajadania się czekoladą lub batonami. Należy po prostu słodycze zastąpić innymi produktami np. pełnoziarnistym pieczywem (po same słodycze sięgać od czasu do czasu w kontrolowanej ilości).
5. Pomijanie śniadania. NIE NIE NIE. To bardzo zła rzecz, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Organizm czerpie z niego najwięcej energii na cały dzień, a bez niego sami czujemy się źle. Co więcej, wykluczenie tego posiłku sprawi, że przytyjemy. 
6. Produkty "light", tak naprawdę zawierają składniki, którymi zastępuje się niższą zawartość cukru, a które mogą działać jeszcze gorzej. Wiele z nich ma dużą zawartość tłuszczu.
7. Stosowanie suplementów diety. Tak naprawdę jeszcze nie udowodniono, że jakikolwiek suplement diety działa. Służą one tylko temu abyśmy wydali pieniądze.
8. Głodówka. Zmienienie trybu życia nie ma polegać na głodzeniu się. To również może spowodować efekt jojo, przytycie oraz pogorszenie naszego nastroju, co zniechęci nas tylko do diety. 
9. Nierealny cel. Jeśli postanowimy sobie, że schudniemy w miesiąc 50 kilo (ok może trochę przesadziłam) to będziemy do tego histerycznie dążyć,  a ponieważ jest to raczej niemożliwe i nie osiągniemy celu będziemy zawiedzione, zniesmaczone oraz jeszcze bardziej się zniechęcimy. Na szybkim utracie wagi cierpi tylko nasze zdrowie, na początek lepiej założyć bardziej realistyczny cel.
10. Podjadanie, a szczególnie słodyczy, nigdy nie jest dobre. To głównie powoduje, że tyjemy i nie potrafimy schudnąć. Przekąski między posiłkami uczyńmy zdrowszymi np. zjedzmy kilka truskawek, to o wiele lepsze niż czekolada.

       Oczywiście każda/ y z nas ma inny organizm i nie wszystkie elementy sprawdzą się tak samo. Najważniejsze żebyśmy odnaleźli tryb życia, który wpływa na nas najlepiej i właśnie jego się trzymali.
PS: Obrazki pochodzą z Google Grafika, nie przywłaszczam sb praw, jeśli widzisz tutaj swój obrazek daj mi znać i jeśli zechcesz to usunę go :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Wielki powrót!

       Nie pisałam baaardzo długo, ale to dlatego, że miałam bardzo dużo pracy i przez pewien czas nie było mnie w domu. Przez to trudno mi było cokolwiek napisać, ale mam nadzieję, że zrozumiecie. PRZEPRASZAM.
       Dzisiejszy post związany z tematyką lata, ponieważ mamy już upragnione i długo wyczekiwane wakacje. U mnie obecnie na Śląsku bardzo ciepło ponad 25 stopni. A ponieważ słonko grzeje postanowiłam napisać coś o opalaniu, filtrach i ekspozycji naszego ciała na słońce, gdyż jest to temat adekwatny do pogody i do wakacji, a niestety wiele osób nadal nie zdaje sobie sprawy, że opalania po prostu naszej skórze SZKODZI!! Od razu zaznaczam, że nie jestem lekarzem ani kosmetyczką, więc po części to są informacje, które zaczerpnęłam słuchając wykładów lekarzy, szukając informacji na temat opalania w internecie, a ich autorami byli właśnie lekarze i osoby adekwatne by się na ten temat wypowiadać, są to również ciekawostki, o których dowiedziałam się czytając gazety i inne blogi.
       W naszym kraju opalanie się jest niezwykle popularne co widać po obleganych wręcz plażach i po opalonym kolorze skóry znajomych. Przyjęło się, że opalona skóra jest sexy i jest to jeden z elementów piękna. Jednak nie zawsze tak było. Jeszcze na początku XX wieku to właśnie blada, nieopalona skóra była uważana za piękną. Zmieniło się to jednak w połowie ubiegłego stulecia. Opalona, ciemniejsza karnacja zaczęła świadczyć o majętności danej osoby. Ja uważam, że każdy powinien stwierdzić jak się sobie podoba, bo najważniejsze żebyśmy to my czuli się komfortowo. Jednak zdrowie to coś co mamy jedno i nasz jeden z najcenniejszych darów i właśnie dlatego powinniśmy o nie dbać, a zarówno sztuczne przyciemnianie jak i wybielanie skóry nie jest zdrowe. We wszystkim należy zachować umiar i dbać o swój naturalny odcień skóry, o swoją karnację.
       Nie istnieje zdrowe opalanie i wybielanie. Jednak byłabym hipokrytką, gdybym stwierdziła, że wszyscy powinniśmy chodzić ubrani w długie spodnie, golfy i z parasolkami, bo sama chodzę na plażę i wystawiam moje ciało na działanie promieni słonecznych. Mam jednak pewne zasady, których bezwzględnie przestrzegam.


   
1. Zawsze mam na sobie filtr. Nigdy nie ma sytuacji żebym wiosną, latem lub jesienią, kiedy jest ciepło i świeci słońce, a ja wychodzę w krótkim rękawie nie posmarowałabym ciała kremem. Jest to dla mnie tak naturalne jak demakijaż. Używam różnych filtrów, zależy to od pory roku i pogody, ale zawsze mam na sobie filtr, który w dużym stopniu chroni moje ciało przed szkodliwym promieniowaniem. Filtrów używam nie tylko na plaży, ale po prostu kiedy wychodzę z domu. Kiedy wygrzewam się nad morzem lub na leżaku, mam prócz filtrów na swoim ciele również bloker (zawsze należy smarować nim pieprzyki i znamiona!).
2. NIGDY NIE OPALAM TWARZY. Naprawdę, twarz to miejsce, które chronię przed słońcem najbardziej. Mój krem na dzień ma filtr, mój krem BB ma filtr, ale zawsze używam jeszcze dodatkowo kremu z filtrem SPF 50. Jeśli trzeba poprawiam aplikację tego kremu w ciągu dnia, mój puder ma filtry mineralne, a w moim kremie na dzień dodatkowo znajduje się witamina C i inne antyoksydanty, które również chronią skórę przed promieniowaniem UV. Jesienią i wiosną stosuję dodatkowo serum z witaminą C.  Twarz to najważniejszy element naszego ciała i szczególnie należy o nią dbać. Dodatkowo zawsze pamiętam o okularach przeciwsłonecznych i w miarę możliwości noszę kapelusz.
3. Nigdy nie zapominam o włosach. Włosy są bardzo narażone na działanie słońca. Należy je chronić nie tylko nosząc kapelusze, czapki itp. Używam specjalnego spreju do włosów, który zawiera filtry chroniące je przed działaniem promieni słonecznych. Spryskuję nim włosy jeszcze zanim zacznę je czesać i następnie po ułożeniu fryzury, aplikację takiego spreju należy powtarzać kilka razy dziennie. Teraz nawet lakiery do włosów zawierają filtry UV.
4. Jedna aplikacja to za mało. Filtry nakładam kilka razy dziennie. Przecież po 2 godzinach przestają działać. Aplikację kremów ZAWSZE NALEŻY POWTARZAĆ jeżeli się spocimy/ wyjdziemy z wody itp., nawet jeśli kosmetyk jest wodoodporny. Tutaj również mam na myśli twarz i włosy.
5. Nie jestem posiadaczką ciemniej/ oliwkowej karnacji. Mam jasny typ cery, jednak sama bardziej bym go określiła jako kość słoniową niż jako tym porcelanowy. Gdybyście mieli okazję zobaczyć mnie latem zauważycie, że moje ciało jak i twarz mają lekko ciemniejszy, opalony odcień. Owszem :) Jednak gdybym wam określiła stosunek w jakim opalam moje ciało to: 65% opalenizny pochodzi z samoopalacza/ balsamów brązujących, a 45% jest spowodowana słońcem. Natomiast twarz jest przyciemniona pudrem brązującym, nie używam na twarz nawet samoopalaczy, a gdybym ściągnęła makijaż byłaby ona o wieele jaśniejsza niż wcześniej.
6. NIGDY NIE KORZYSTAM Z SOLARIUM. Nawet nie wiem czy ktokolwiek jeszcze z tego korzysta.
7. Wolę użyć samoopalacza. Zaczynam używać go w maju, 1 raz w tygodniu, w czerwcu smaruję się 2 razy w tygodniu, w lipcu i w sierpniu raczej w ogóle go nie używam, moja skóra osiągnęła już lekko ciemniejszy odcień i nie chcę mieć mocniejszego (nie lubię bardzo mocno opalonej skóry, dla mnie to już przesada i tandeta), ponownie używam go we wrześniu/ październiku. Od listopada w ogóle, a moja skóra poprzez mycia, powraca do swojego naturalnego, i jasnego koloru.


       Mam nadzieję, że dowiedziałyście się ciekawych rzeczy na temat opalania, oraz, że sama o niczym nie zapomniałam. Jeśli pojawiłyby się pytania to piszcie je w komentarzach, do czego gorąco zachęcam. W takim razie korzystajcie z lata, odpoczywajcie i bawcie się :)


PS: Obrazki pochodzą z Google Grafika. Nie przywłaszczam sobie praw autorskich, jeśli któryś z obrazków jest twój i chcesz abym go usunęła, daj mi znać, a usunę go. :)

sobota, 12 kwietnia 2014

Espana cz.2

       Witam Was bardzo serdecznie :) Przepraszam za moją nieobecność, ale miałam ostatnio straaaasznie dużo na głowie, w szkole, w domu itp :) Nastrój przedświąteczny się odezwał. Przychodzę dziś do Was z moją obiecaną drugą częścią notki o języku hiszpańskim, dzisiaj przybliżę Wam jak wygląda zróżnicowanie tego języka w samej Hiszpanii.
       1. Kataloński: język urzędowy w Andorze, Katalonii i Walencji. Różni się od hiszpańskiego między innymi pod względem słów. Niektóre są całkowicie inne, przykłady:
poniedziałek- lunes- diluns
dzień dobry- buenos dias- bon dia
dziś- hoy- avui
blisko- cerca- prop
W samym katalońskim również są dialekty. Będąc na Majorce miałam okazję spotkać się z tym językiem i szczerze powiedziawszy naprawdę różni się od hiszpańskiego. Wymowa nie jest (przynajmniej dla mnie) taka zła, nawet podobna do kastylijskiego, ale są używane inne zwroty, które mogą sprawiać kłopot ze zrozumieniem tego języka. Oczywiście na Majorce, w Katalonii i w Walencji bez problemów po hiszpańsku zrozumieją, ale właśnie kataloński ma status języka urzędowego. :)
                                                                       Walencja
2. Galicyjski: język, którym posługują się mieszkańcu Galicji. Różni ludzie różnie go klasyfikują, jako osobny język, jako hiszpański dialekt, niektórzy uważają, że wraz z portugalskim i mirandyjskim stanowią trzy odmiany jednego języka. Dla niektórych jest to dialekt portugalskiego, gdyż twierdzą, że bardziej przypomina ten język niż hiszpański. Różnice między nim a portugalskim obracają się wokół rodzajników, przyimków, odmianie czasowników oraz przy przyrostkach i przedrostkach. :)
                                                                        Galicja
PS: Obrazki pochodzą z Grafika Google, jeśli widzisz tutaj swój obrazek, a nie chcesz, żeby był opublikowany, proszę daj mi znać, ja go usunę :) nie Przywłaszczam sobie żadnych praw autorskich.

piątek, 21 lutego 2014

Que viva Espana!!

 Witam wszystkich bardzo serdecznie :) To będzie moja pierwsza notka, na już konkretny temat. Długo zastanawiałam się jaką sferę mam poruszyć. Jednak w końcu zdecydowałam, że nie będę pisać nic o urodzie, czy dodawać swoich stylizacji lub opowiadań w pierwszej notce. Postanowiłam dodać post, który będzie poruszał tematykę podróżniczo- kulturową. Pragnę zaznaczyć, że wszelkie opinie, jakie tu mogą być przedstawione to moje subiektywne zdanie i nie musicie się z nim zgadzać, jeśli chcecie się podzielić jakąś uwagą lub opinią, zostawcie ją w komentarzu, jednak proszę nie obrzucajcie mnie wszelkimi oskarżeniami, ponieważ ja nie narzucam wam swojego zdania, tylko przedstawiam je :) Zaznaczam również, że wszelkie zdjęcia są albo mojego autorstwa albo pochodzą z Google Grafika, więc nie przywłaszczam sobie żadnych praw autorskich ani nic w tym stylu, natomiast jeśli zdarzyłoby się, że na przykład zauważysz tu swoje zdjęcie, a nie chcesz, żeby zostało ono tu użyte, to proszę daj mi o tym znać, ja wtedy przeproszę i pozbędę się zdjęcia. :-)
      Postanowiłam dziś poruszyć temat języka hiszpańskiego. Jest to język bardzo zróżnicowany wewnętrznie, ma wiele dialektów. Uczę się właśnie hiszpańskiego, bardzo mi się podoba, ma piękną wymowę, jest bardzo dźwięczny i aż przyjemnie się go uczy. Postanowiłam więc wam przybliżyć ten język. Nie będę jednak pisać tutaj o gramatyce, ale przedstawię wam go od ciekawszej strony.
       Dziś pokażę wam różnice między hiszpańskim używanym w Europie, a hiszpańskim używanym w Ameryce Południowej i Środkowej. Opiszę je bardziej ogólnie, nie będę się wdawać w szczegóły, nie jestem również znawcą, ale ostatnio dowiedziałam się paru ciekawostek i zainteresował mnie ten temat, więc chcę wam również go przybliżyć. :-)
Hiszpania:
  1. W Hiszpanii podwójne "l": "ll" wymawiamy jak "j".
  2. Europejska wersja hiszpańskiego jest sepleniąca, szczególnie słychać to w wymowie "z".
  3. Inaczej wymawia się spółgłoskę "c" przed samogłoskami "e" oraz "i" i spółgłoskę "z" niż w wersji latynoskiej.
  4. Inna gramatyka. Są to różnice, które na poziomie podstawowym nie są bardzo duże, ale jeśli ktoś brnie głębiej w język to doszuka się innego użycia czasów. 
  5. Inny akcent.
  6. Inna wymowa niektórych wyrazów.
  7. Inne użycie wyrazów, w Hiszpanii ładna to "guapa", a po latynosku "linda".
  8. Hiszpanie mówią moim zdaniem bardziej niewyraźnie, szybko, trudniej ich zrozumieć, ale jednocześnie bardziej miękko. Czasem również mogą obcinać końcówki wyrazów.
  9. Hiszpański w Hiszpanii jest ogólnie przyjętą wersją tego języka, najlepiej zacząć uczyć się właśnie jego, a potem brnąć w wersję latynoską.
  10. W samej Hiszpanii jest bardzo dużo różnych dialektów i akcentów, więc kraj ten jest sam w sobie pod względem językowym jest zróżnicowany, ale o tym napiszę w następnym poście. :-)

Buenos Aires
Sagrada Famlia
Latynoski:
  1. Latynosi wymawiają "ll" jak "dzi", "sz" lub "ż".
  2. Inne znaczenie niektórych słów.
  3. Użycie słów, których w Hiszpanii nie wypada używać, nie dlatego, że słowo jest wulgarne, ale dlatego, że oni wolą go nie wymawiać, tylko zastępują innym.
  4. Latynosi na samochód mówią "carro", a Hiszpanie "coche".
  5. O wiele łatwiej zrozumieć ten dialekt, ponieważ w Ameryce Południowej i Środkowej ludzie mówią wolniej, dokładniej i zdecydowanie wyraźniej, nie ma również seplenienia.
  6. Mimo tego czasem w Wenezueli i na Kubie mieszkańcy ucinają końcówki (w Hiszpanii ma to miejsce w Andaluzji).
  7. Moja znajoma, która mieszka w Meksyku, a jej mąż jest Meksykaninem, powiedziała mi kiedyś, że jej osobiście trudniej jest zrozumieć Hiszpanów, ponieważ dla niej mówią zdecydowanie za szybko i zbyt chaotycznie, natomiast co ciekawe jej mąż ma również problem z ich zrozumieniem. :-)
  8. W Ameryce Południowej również istnieją różnice w wymowie, czy używaniu języka hiszpańskiego, zależy to od kraju, a określenie hiszpański latynoski jest pojęciem ogólnym.
  9. Zauważyłam również, że Latynosi "v" wymawiają jak "w", natomiast w Hiszpanii wymawiane jest to jak "b".
       Najwięcej różnic jest w wymowie i znaczeniu słów, różne kraje inaczej nazywają też różne przedmioty. Ja uczę się europejskiej wersji hiszpańskiego i jestem bardzo zadowolona, naprawdę piękny język i polecam naukę, bo nie jest aż tak bardzo skomplikowany, a przynajmniej dla mnie jeszcze do tej pory nie zaczął być skomplikowany. W następnym poście poruszę sprawę różnic między poszczególnymi dialektami w Hiszpanii. :) Więc !Hasta la vista! :-P
Acapulco :-)


czwartek, 20 lutego 2014

Let's begin !!! :-)

       Witam wszystkich bardzo serdecznie :) Na imię mam Dagmara i dopiero co zaczynam moją przygodę z blogowaniem, ale mam nadzieję, że z czasem blog ten będzie coraz bardziej profesjonalny i, że przypadnie wam do gustu :-) Będą się tu pojawiać wpisy o różnej tematyce, od czasu do czasu będę zamieszczała moje opowiadania czy ich fragmenty (będę one o różnej tematyce: fantastycznej i obyczajowej), będę zamieszczała wpisy związane z kulturą, podróżami, szczególnie często mogą pojawiać się informacje o Azji, ponieważ jestem bardzo zafascynowana jej kulturą, nie tylko Japonii czy Korei, cały kontynent jest dla mnie wielką inspiracją :-) Mam zamiar dodawać również wpisy kosmetyczne oraz stylizacje, ale nie chcę żeby blog ten był czysto skoncentrowanym na sprawach związanych z wyglądem, dlatego skupię się na naprawdę różnej tematyce :-)
       Teraz może się wam przedstawię, jak wiecie mam na imię Dagmara i jestem uczennicą liceum, uczęszczam na profil humanistyczny. Interesuję się bardzo kulturą Azji, anime oraz uwielbiam podróżować. Oprócz tego moją pasją jest historia kina, teatru, literatury. Kocham czytać i tworzyć własne opowiadania. Słucham różnej muzyki od klasycznej do metalu. Interesuję się również modą i urodą :-)
       Mam nadzieję, że  po części przedstawiłam wam swoją osobę :-) Następna notka pojawi się już niedługo :-) Papa i liczę, że zainteresowałam was swoim blogiem :-)